Przeskocz do treści

CODZIENNIE

14 stycznia, 2008

> CODZIENNIE> C.A. Coates

 

> Wielu z obecnych dziś wieczorem jest jeszcze młodymi w wierze, dopiero > niedawno na ich ustach pojawiło się wyznanie wiary w Pana Jezusa. Mojej > mowie towarzyszy gorące pragnienie pomocy im oraz dodania zachęty, a > chciałbym przedstawić wam sześć rzeczy, które będą miały miejsce w > waszym codziennym życiu, jeśli będziecie kontynuować wasze życie z > Bogiem. Pierwsza z nich jest nam pokazana w siedemnastym rozdziale > Dziejów Apostolskich, od wersetu 10 do 12.> > Codzienne Badanie Pism> Jest niezwykle ważne dla dobra waszej duszy, abyście posiadali i > rozwijali apetyt na Słowo Boże, Ale wszystko zależy od ducha i > nastawienia z jakim podchodzimy do Pism. Możliwe jest studiowanie Biblii > tak jak innej wiedzy której uczymy się w szkole i uczenie się teologii w > taki sam sposób w jaki ludzie uczą się geologii lub botaniki. Nie chcę > was do czegoś takiego zachęcać, ponieważ już obecnie występuje to zbyt > powszechnie. Dowiadujemy się nie tylko, że mieszkańcy Berei „badali > Pisma”, ale zostajemy też poinformowani, dlaczego oni to czynili. > Usłyszeli zwiastowanie Pawła i Sylasa i „przyjęli słowo z wszelką > gotowością umysłu, i badali codziennie Pisma, aby się upewnić czy te > rzeczy tak się mają”. Ich uszy usłyszały cudowne rzeczy, a oni nie byli > sceptyczni, ani obojętni, „przyjęli słowo z wszelką gotowością umysłu” i > badali Pisma, ponieważ przyjęli słowo apostołów. Badali nie na sposób > badacza starożytności, który z uwagą wpatruje się w stary testament, > ogarnięty ciekawością lub naukowym zainteresowaniem, ale jak osoba > której powiedziano, i która przyjęła wieść, że dla niej w tym > testamencie zapisano wielkie dziedzictwo. Dziękuję Bogu że wielu z was > przyjęło wieść o wspaniałych błogosławieństwach płynących z Jego łaski, > ale obawiam się, że niektórzy nie byli nimi dość zainteresowani, aby > badać Pisma codziennie, czy tak się rzeczy mają. W wyniku tego, nie > jesteście tak stali jak powinniście być, a gdyby ktoś zakwestionował > niektóre z błogosławieństw, co do których jesteście przekonani, że je > otrzymaliście, to moglibyście nie być w stanie przedstawić zbyt > solidnego „wytłumaczenia tej nadziei, która jest w was”.> > Często wśród dzieci Bożych występuje beztroska w odniesieniu do Boskich > spraw, która nie ma swego odpowiednika w sprawach życia codziennego. > Jeśli ktoś kupuje nieruchomość, to nie zadowala się gołym słowem > sprzedawcy, ale zatroszczy się o dokładne zbadanie dokumentów, aby > upewnić się, że sprzedawca posiada stosowny tytuł własności. Jeśli ktoś > odziedziczyłby majątek w Ameryce i otrzymał pocztą dokładny jego opis, > to możecie być pewni, że więcej niż raz przeczytałby uważnie cały > dokument. Gdybym udał się do jakiegoś kupca w Bradford i poinformował > go, że król obdarzył go honorem nominacji do stanu szlacheckiego, on > obstawałby przy swoim pragnieniu zobaczenia oficjalnego dokumentu > potwierdzającego to oświadczenie. Im bardziej ważna jest jakaś rzecz, > tym gorliwiej ludzie pragną się co do niej upewnić, myślę więc, że jeśli > zyskaliśmy właściwe zrozumienie jak wielkiej wagi jest najmniejszy > okruch z błogosławieństw będących udziałem chrześcijanina, to powinniśmy > udać się do Słowa Bożego, tak jak uczynili to bereańczycy, aby upewnić > się, że te rzeczy tak się mają. Uważam, że jeśli gdzieś występuje > beztroska wobec Słowa Bożego, to oznacza, że nie mamy w naszych sercach > właściwego zrozumienia wielkości błogosławieństw udzielonych > chrześcijanom, gdyż w przeciwnym razie stałyby się one przedmiotem > bardziej gorliwego i zniecierpliwionego poszukiwania. Te rzeczy są tak > ważne – sprawy których to dotyczy są tak istotne – że nie powinniśmy > niczego przyjmować ślepą wiarą, nawet gdyby mówca była apostołem.> > Jestem często zdziwiony że chrześcijanie, którzy słuchali przez lata – z > widocznym zainteresowaniem i uwagą – usługi słowa, tak mało wiedzą o > Boskich sprawach. Wygląda na to, że cieszą się z usługi, ich twarze > jaśnieją na spotkaniach, a jednak gdy dochodzi do rozmowy, okazuje się > że bardzo niewiele z tego stało się udziałem ich dusz. Jestem > przekonany, że tajemnica leży w tym, że wysłuchali tego co mówiono, ale > cenili to tak niewiele, że nie zadali sobie trudu zwrócenia się do Pism, > w celu osobistego sprawdzenia tych rzeczy. Usługa ma swoją błogosławioną > i ważną rolę, ale nie wierzę, aby jakakolwiek usługa przyniosła trwały > pożytek naszym duszom, jeśli nie podąża za nią badanie Pism. Młody > chrześcijanin, Tymoteusz został przez apostoła Pawła napomniany: „zwróć > uwagę na czytanie” oraz „rozważaj te rzeczy, oddaj się im całkowicie; > aby twoje korzyści stały się jawne wszystkim”. 1 Tym. 4:13,15. Co > więcej, jako sługa on miał być „pracownikiem, który nie musi zostać > zawstydzony, prawidłowo dzielącym słowo prawdy”, a jako mąż Boży miał > wiedzieć, że „wszelkie Pismo jest dane przez natchnienie Boga i jest > pożyteczne dla nauki, dla napominania, dla korygowania, dla pouczenia w > sprawiedliwości, aby mąż Boży mógł być doskonały, w pełni wyposażony do > wszelkich dobrych uczynków”. 2 Tym. 2:15, 3:16,17. W związku z tym > zagadnieniem czytamy też napomnienie w 2 Tymoteusza 1:13, na które > dobrze byłoby zwrócić uwagę: „Mocno trzymaj kształt zdrowych słów”, lub > – jak podaje to nowy przekład – „Miej zarys zdrowych słów”. Tymoteusz > miał posiadać w swoim umyśle zarys prawdy, tak aby było to dla niego > wyraźne. Kiedy byłem w szkole, czasami musieliśmy z pamięci rysować mapy > z zarysami państw i zazwyczaj przedstawialiśmy bardzo dziwne zarysy, > które zdumiałyby każdego, kto na ich podstawie miałby powiedzieć jakie > to miało być państwo. Załóżmy teraz, że ktoś poprosiłby ciebie o > przedstawienie podstawowych prawd chrześcijaństwa, czy umiałbyś to > zrobić? Jest wolą Bożą, abyśmy mieli przed naszymi oczami wyraźny zarys > prawdy, a nie możemy go mieć bez badania Pism. W przeciwnym razie nasze > myśli o rzeczach Bożych będą niepewne i nieokreślone. Możemy także paść > ofiarą jednego z tych błędnych systemów, sprawiających wrażenie > słuszności, których tak wiele istnieje w obecnych czasach. Jeśli > pragniemy silnie uchwycić się prawdy, to jest bardziej niż kiedykolwiek > konieczne, abyśmy „codziennie” badali Pisma .> > „Badanie” nasuwa myśl o zwracaniu uwagi na jakiś konkretny cel. Sporo > czytania Biblii nie przynosi pożytku, ponieważ jest bezcelowe. Czytający > nie szuka niczego i niczego też nie znajduje. Wierzę, że odnosimy > największy pożytek, kiedy nasze dusze są zainteresowane pewnymi tematami > i kiedy prosimy Pana o ich zrozumienie, a następnie zwracamy się do > Pism, aby zobaczyć czy tak się rzeczy mają. Z pewnością jest wiele > tematów dotyczących każdego z nas, odnośnie których chcielibyśmy mniej > lub bardziej uzyskać Boże światło. Wielu z nas nie zna zbyt dobrze nauk > Pisma Świętego: pojawiają się pytania dotyczące praktycznych szczegółów > naszego chodzenia z Bogiem; z pewnością każdy z nas zastanawia się nad > doświadczeniami swojej duszy; a wszystkie te rzeczy powinny przynaglać > nas abyśmy „badali Pisma”.> > I pamiętajcie, że to musi być „codziennie”. Na każdym młodym > chrześcijaninie tutaj chcę odcisnąć wrażenie konieczności codziennego > studiowania Słowa Bożego. Nie możesz mieć w swoim umyśle próżni; jeśli > nie będzie on zajęty Bożymi rzeczami, wkrótce zajmą go rzeczy ludzkie > lub ziemskie. Zwyczaj badania Pism będzie coraz silniejszy w miarę, jak > będziesz w tym trwał, ale jeśli zaniedbasz Słowo, wkrótce stracisz do > niego smak. Słyszałem chrześcijan mówiących coś takiego: chciałbym > bardziej radować się Słowem Bożym. Kiedy czytam moją Biblię nie odbieram > z tego takiego błogosławieństwa, jakie niektórzy ludzie odbierają. > Słyszę, że taki to a taki mówi, że jego dusza jest odświeżana przez > Słowo, ale ja tego nie otrzymuję. Lubię pytać takie osoby: Jak często > czytasz Słowo? Raz na tydzień ? Czy raz na miesiąc? Ten kto najwięcej > czyta swoją Biblię, jest tym który najwięcej się z niej raduje i zwraca > do niej z największym upodobaniem. Z drugiej strony, jeśli zaniedbujesz > Słowo dzisiaj, to będziesz miał mniejszą przyjemność z jego czytania > jutro, a jeszcze mniejszą pojutrze, aż stanie się dla ciebie suchą > książką. Musisz uczynić swoją zasadą przebywanie w towarzystwie Słowa > Bożego każdego dnia. Nie chodzi tu o wielką ilość – być może nie masz na > to czasu – ale musisz to robić codziennie.> > 2. „Błogosławiony człowiek, który mnie słucha, czuwając codziennie przy > moich bramach, czekając przy framugach moich drzwi. Gdyż kto mnie > znajduje, znajduje życie i uzyska łaskę od Pana”. Przyp. 8:34,35.> > Uzyskasz bardzo mało błogosławieństwa dla swojej duszy i nie poczynisz > duchowego postępu nawet przez codzienne badanie Pism, jeżeli nie > będziesz jednocześnie zaangażowany w> > Codzienne oczekiwanie u bram mądrości> Wielka, centralna postać Pisma Świętego musi stanowić obiekt twoich > uczuć, gdyż w przeciwnym razie czytanie przyniesie ci niewielki pożytek. > Mówiąc krótko, Chrystus musi być celem twojego serca, albo stracisz > główną treść wszelkiej prawdy zawartej w Piśmie Świętym. W tych > wersetach zawarta jest aluzja do dworu królewskiego na Bliskim > Wschodzie, gdzie pewnym wyróżnionym osobom dawano przywilej znajdowania > się blisko króla. W pierwszym rozdziale Księgi Estery czytamy o siedmiu > książętach, którzy „widzieli twarz króla”. Inni mogli czytać jego > rozkazy i słyszeć o nim z daleka, ale ci stali w jego obecności i > słyszeli jego głos. Czy dążycie do tego, umiłowani młodzi > chrześcijaninie? Chwalebna OSOBA, będąca od wieczności radością serca > Bożego, umiłowała nas i objawiła się nam jako Ten który ma w nas > upodobanie. Czy ta Osoba tak ujęła twoje serce, tak bardzo stała się > obiektem twojej miłości, że całe twoje wewnętrzne życie polega na > słuchaniu Jego, na oczekiwaniu codziennie przy Jego bramach, przebywaniu > u Jego drzwi? Wielka tajemnica duchowej świeżości i powodzenia duszy, to > posiadanie Osoby Chrystusa tak bardzo przed oczami naszego serca, że > zostajemy przyciągnięci do Niego z gorącym pragnieniem, aby poznać Go > lepiej. Umiłowani, niech to będzie wyzwaniem dla naszego serca ! Czy > czuwamy nad poprawieniem naszej znajomości Chrystusa? Wielką skaza > współczesnego chrześcijaństwa jest, że tak mało mamy uczucia dla > Chrystusa. Wielu słucha tego co określa się jako „czystą ewangelię” i > ufając krwi i dziełu Chrystusa uzyskuje zapewnienie ze Słowa Bożego, że > nie zginą na wieki. Wydaje się, że to ich zadowala i zatrzymują się na > tym i idą spać. Brakuje gorliwego pragnienia Jego samego, codziennego > oczekiwania u Jego bram. Czy kiedykolwiek pojąłeś, że Chrystus ceni > sobie twoje uczucia? Należysz do Niego, jesteś przedmiotem Jego miłości, > jesteś „Jego własnością”. Twoje serce jest własnością Chrystusa – czy > jest to miejsce w którym On zamieszkuje? Jego miłość liczy na to, że > oddasz mu należne miejsce w swoich uczuciach, tak aby mógł mieszkać w > twoim sercu przez wiarę. Jeśli On tam mieszka, to możesz być pewny, że > będziesz oczekiwał codziennie u Jego bram, nie tylko szukając > uzyskiwanych od Niego korzyści, ale szukając Jego samego i odbierając > jako najgłębszą radość swojego serca to, że dopuszczono cię do osobistej > znajomości z Nim.> > Gdybyście czytali niektóre z dzieł dawnych teologów, bylibyście zdumieni > widząc jak ich serca pragnęły Chrystusa; byli zaabsorbowani Jego Osobą i > miłością; On był „Istotą świetlistą i piękną”, za którą tęskniły ich > serca. Oby i z nami tak się działo bardziej niż obecnie!> > Spójrzcie na Marię z Magdali, która w czasach gdy żyła stanowiła piękny > przykład tego drogocennego uczucia do Chrystusa! Apostołowie nie > przyciągnęli jej serca; pozwoliła im odejść do swoich domów bez niej. > Aniołowie – najwyższy porządek w stworzeniu – przemówili do niej, ale > nie zaspokoili jej pragnienia. Nawet nie odwróciła się, aby się > dokładnie przyjrzeć domniemanemu ogrodnikowi. Zapomniała o sobie – słaba > i bezbronna kobieta – gdy mówiła – „Panie, jeśli zabrałeś Go stąd, > powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”. To był On sam , którego > jej oddane serce pragnęło z całą gorliwością jego uczucia. Ona czuwała u > jego bram i oczekiwała u Jego drzwi i czyż nie „otrzymała łaski od > Pana”? Nigdy wcześniej ludzkim ustom nie powierzono takiego przesłania > Bożej miłości, jak to, które ona zaniosła.> > Andrzej i Jan znali coś z tego o czym teraz mówię, gdy wyrazili > pragnienie swoich serc pytaniem: „Rabbi, gdzie mieszkasz”? Ew. Jana > 1:38,39. Chcieli przebywać w jego towarzystwie, w czasie gdy żyli można > było spotkać ich czuwających u Jego bram i oczekujących u Jego drzwi. A > jaką łaskę otrzymali! „Powiedział do nich, Chodźcie i patrzcie. Oni > przyszli i zobaczyli gdzie mieszkał i pozostali z nim tego dnia.” Czy > to nie był dla nich królewski dzień ? Czy uważacie, że kiedykolwiek o > nim zapomną? O, umiłowani, to jest chwalebny dzień dla serca gdy ono > zawiera osobistą znajomość z Chrystusem. Ośmielam się stwierdzić, że są > tu dziś wieczór z nami osoby, które mogłyby wam powiedzieć, że głęboka > radość jaką wtedy poznały była nieskończenie większa niż radość jaką > osiągnęły gdy dowiedziały się o pełnej wystarczalności Jego dzieła. Pan > nie chciałby również, aby to było przemijające doświadczenie. Oni > „pozostali z nim tego dnia”, dzień jest tu obrazem całego obecnego > czasu, a chociaż Pana nie ma już na świecie, On pragnie abyśmy > pozostawali z Nim. Jego miłość nie mogła pomyśleć o czymś lepszym dla > nas niż posiadanie udziału z Nim, a żadna usługa Jego miłości nie jest > bardziej cenna dla oddanego serca niż obmycie, przez które On usuwa > skalanie tego świata z naszych stóp, abyśmy mogli mieć dział wraz z Nim, > tam gdzie On zamieszkuje u Ojca; Ew. Jana 13. Czy wasze serce nie > pragnie głębszego zakosztowania błogosławieństwa, które jest udziałem > tego, kto codziennie czuwa u Jego bram i oczekuje u Jego drzwi?> > Paweł jest kolejnym tego przykładem, kiedy mówi nam, że wszystko uznał > za stratę, dla wspaniałości poznania Chrystusa Jezusa swojego Pana i że > wszystkie rzeczy uznał za gnój, aby mógł zdobyć Chrystusa i poznać Go. > Aby to uzyskać on parł naprzód jako człowiek całkowicie zajęty jedną > sprawą. Ponownie używając słów wystawionych przed nami, on czuwał > codziennie u Jego bram i oczekiwał przy jego drzwiach. A czyż nie > „otrzymał łaski od Pana”? Czy to drobiazg, że był w stanie powiedzieć > jako o doświadczalnej rzeczywistości, „nasze obywatelstwo jest w > niebie”?, lub „nauczyłem się w jakimkolwiek stanie jestem, być w sobie > zadowolony”? , lub „mogę uczynić wszystko przez Chrystusa, który mnie > umacnia”? On naprawdę praktycznie potwierdził błogosławieństwo opisane > w Przypowieściach 8:34,35. Oby nasze serca były bardzo pociągnięte ku > tej błogosławionej Osobie w chwale, abyśmy również mogli to praktycznie > potwierdzić.> > 3. „Wołam do Ciebie codziennie” Psalm 86:3. Chciałbym przypomnieć wam o > wielkim znaczeniu> > Codziennej modlitwy> i celowo pozostawiłem zagadnienie modlitwy do czasu gdy powiedziałem > trochę o uczuciu serca wobec Chrystusa, ponieważ nic nie ulegnie > większej zmianie niż wasze modlitwy, jeśli naprawdę pragnąć będziecie > Chrystusa. Jeśli Chrystus jest wystawiony przed naszymi sercami, > odczuwamy przeszkody i trudności i rozumiemy potrzebę modlitwy w sposób > bardzo odmienny od osoby, która nie posiada Chrystusa jako swojego celu. > Nigdy na ziemi nie było człowieka, który w tak nieustanny sposób > znajdowałby się w duchu modlitwy, jak błogosławiony Pan, gdyż nigdy nie > było serca tak oddanego Bogu. To właśnie znakomitość Jego oddania Bogu > uczyniła Go tak zależnym od Niego, tak bardzo i przede wszystkim > CZŁOWIEKIEM modlitwy. Im bardziej nasze serca są skupione na Chrystusie > w chwale i im bardziej jesteśmy zaangażowani w Jego sprawy tutaj, tym > bardziej odczuwamy naszą słabość i zależność od Niego. Czujemy, że > wszystko tutaj jest przeciwko nam, jesteśmy świadomi sprzeciwu wokół nas > oraz wewnątrz nas i stajemy się coraz bardziej i bardziej ludźmi > modlitwy. Myślę, że zgodzicie się, że apostoł Paweł przerastał > wszystkich innych świętych w oddaniu Chrystusowi i nigdy nie było kogoś > tak napełnionego duchem modlitwy. Jestem tego pewny, że jeśli nasze > serca skupione są na Chrystusie w chwale, to spowoduje że wiele będziemy > przebywać na kolanach.> > Pozwólcie mi przedstawić kilka praktycznych rad dotyczących waszych > modlitw. Wystrzegajcie się nieużytecznego zwyczaju „odmawiania swoich > modlitw”. Chrześcijaństwo jest pełne poważnych ostrzeżeń dotyczących > tendencji naszych serc do popadania w rutynę form religijnych. Jest > bardzo dużą stratą dla duszy, jeśli nabierze obyczaju powtarzania > właściwie tych samych słów w modlitwie każdego dnia. To w ogóle nie jest > rzeczywista modlitwa. Czytamy „We wszystkim przez modlitwę i > wstawiennictwo niech prośby wasze będą znane Bogu” Fil 4:6. Jak możesz > to zrobić, jeśli używasz tej samej formy słów dzień po dniu i tydzień po > tygodniu? Dzisiaj nie jest takie jak wczoraj, a jutro nie będzie takie > jak dzisiaj. Jeśli naprawdę jesteś z Bogiem, będziesz wrażliwy na nowe > potrzeby każdego dnia. Bóg ma upodobanie w tym gdy ufamy Mu w sprawie > każdej potrzeby i troski. Tak więc starajmy się o utrzymanie dziecięcego > zaufania i dziecięcej prostoty gdy przychodzimy do Niego w modlitwie. > Przynieś stanowiące dla ciebie próbę okoliczności dnia dzisiejszego oraz > spodziewane trudności i zagmatwane sprawy dnia jutrzejszego do > błogosławionego Boga, który mówi ci, abyś zrzucił na Niego wszystkie > swoje troski, ponieważ On troszczy się o ciebie. Bądź prosty – zrezygnuj > z długiej przedmowy, nie uważaj za niezbędne zacytowania tuzina wersetów > – poproś tak jak mające potrzebę i ufne dziecko poprosiłoby swojego > rodzica. Jeśli mógłbym powiedzieć jedno słowo o spotkaniu modlitewnym, > brzmiałoby ono tak: Nie wierzę, że jakikolwiek brat powinien brać w nim > udział, jeśli nie ma jakiejś konkretnej prośby do przedstawienia. > Uczestniczyłem w spotkaniach modlitewnych, gdzie czułem jakby bracia > zaczynali bez jakiejkolwiek świadomości nawet jednej rzeczy o którą > mieliby poprosić i rozprawiali o każdym temacie, który jakoś pojawił się > w ich głowach. To może być pożyteczne religijne ćwiczenie, ale z > pewnością nie jest to modlitwa.> > Tak więc, jeśli prawdziwie jesteśmy skupieni na Chrystusie, jak to > powiedziałem wcześniej, w głębszy sposób uświadamiamy sobie naszą > zależność od Niego, ponieważ wiara łączy z chwałą Jego Imienia wszystko > w naszym codziennym życiu i stajemy się wrażliwi na to, że nasze bycie > tu dla Niego jest możliwe wyłącznie gdy jesteśmy podtrzymywani przez > Boską moc. Taka osoba będzie miała wiele ćwiczeń, które pominą inni, > którzy są mniej oddani, ale często będzie radowała się głębokim > błogosławieństwem społeczności z Bogiem, podczas gdy tamci żyją i chodzą > „jak ludzie”. Im bardziej serce jest skupione na Chrystusie, tym > bardziej będzie cechowała je pokora i zależność od Pana, które swój > wyraz znajdować będą w codziennej modlitwie.> > 4. „Daj nam dzisiaj naszego codziennego chleba” – Mat. 6:11. Zakładam, > że wszyscy wierzymy, że> > Codzienny chleb> oznacza tutaj to co zaspokaja potrzeby ciała. Ci, którzy nie znają Boga > szukają tego co mogliby jeść i pić i czym mogliby się przyodziewać. Ich > cała troska dotyczy ciała; my możemy radować się, że nasz Ojciec wie że > potrzebujemy tych rzeczy i On troszczy się o nas, o każdy drobny element > tej potrzeby. Ale ja chcę dziś wieczór wykorzystać te słowa do > przekonania was o ważności codziennego karmienia waszych dusz. > Codziennie potrzebujemy „pokarmu stosownego” dla naszych ciał, a nie > mniej potrzebne jest uzyskanie czegoś świeżego od Pana dla naszych dusz. > Teraz, pokażcie, co otrzymaliście od Pana dzisiaj? „Przeczytałem bardzo > dobrą książkę i fragment pewnego czasopisma”. Miło mi to usłyszeć, ale > czy otrzymałeś coś od Pana? „Przeczytałem jeden, czy dwa rozdziały z > Biblii˝’. Jestem z tego bardzo zadowolony, ale istnieje taka możliwość, > że przeczytasz wiele rozdziałów, nie dostając od Pana niczego co > zaspokoiłoby obecną potrzebę twojej duszy. Czytanie i słuchanie jest jak > patrzenie na pokarm, ale inną sprawą jest uzyskanie z niego tego co > wartościowe. Pokarm jest czymś, co zaspokaja pragnienie – odczuwaną > potrzebę, a jeśli nie mamy apetytu, to nie ma nawet pragnienia pokarmu. > Jest to jedna z wielkich zasad opisujących Boże drogi, że On „nasyca > duszę pragnącą” i „napełnia głodnych dobrymi rzeczami”. Tak więc > istota codziennego chleba duszy jest głęboko doświadczalna. Pokarm o > którym tu mówię jest łaskawym zaopatrzeniem naszych dusz w rzeczy > odpowiadające temu w czym Pan nas obecnie ćwiczy i zaspokajające > potrzeby które uświadamiamy sobie w naszym codziennym doświadczeniu. Nie > mam tu na myśli waszych zewnętrznych potrzeb, ale potrzeby waszego serca > i ducha w różnych doświadczeniach waszej duszy.> > Być może do wyjaśnienia tego co mam na myśli może posłużyć jedna lub > dwie ilustracje z Pisma. W dniu Przejścia (Paschy) w Egipcie dzieci > Izraela miały – jak często słyszymy – krew baranka, aby uczynić ich > bezpiecznymi i słowo Jahwe, aby uczynić ich pewnymi; ale miały również > baranka upieczonego na ogniu jako swój pokarm. Dusza znajdująca się w > przedstawionym tu obrazowo położeniu ma doskonałą osłonę przed sądem w > drogocennej krwi Chrystusa i doskonałe zapewnienie ze Słowa Bożego, ale > czyż nie posiada żadnych pragnień, żadnych działań, żadnego > doświadczenia? Uniknęła sądu, to prawda, ale odczuwa jak blisko niej on > przeszedł, jest świadoma, że prawdziwie na niego zasłużyła. Jest to > ważna godzina dla niej, nie ma wątpliwości co do swojego bezpieczeństwa, > ale tak czy inaczej jest to poważna godzina, ponieważ Bóg w swojej > świętości przechodzi obok niej. Czy nie ma dla niej pokarmu? Czy nie ma > łaskawego zaopatrzenia w tę właśnie rzecz, która zaspokoi jej obecną > potrzebę? Prawdziwie, ten pokarm jest zapewniony: ona karmi się > Barankiem „upieczonym na ogniu”, wraz z osądzaniem samej siebie („będą > go jedli z gorzkimi ziołami”). Przyswaja sobie i wprowadza do swojej > moralnej natury ten drogocenny fakt, że Chrystus całkowicie poniósł sąd > Boży, a to zaspokaja jej głód. Ona pragnie myśleć o nienagannej > doskonałości Ofiary – o miłości, która spowodowała, że On zechciał > ponieść karę i o nieskończonej wartości Bożego dzieła, które na zawsze > zaspokoiło wyrok sprawiedliwości pod którym On się znalazł. Znaczenie > ciemności na Kalwarii, krzyku Porzuconego, okrzyku radości „Wykonało > Się” staje się wspaniałe i rzeczywiste. Dusza wkracza w ten wymiar, > obejmuje go w posiadanie przez wiarę, karmi się nim. Ufam, że wszyscy > poznaliśmy coś z tego!> > Na kolejnym etapie swego doświadczenia dzieci Izraela znalazły się na > pustyni – miejscu gdzie nie ma żadnych ludzkich zapasów – ale one miały > tam pokarm i miały go każdego dnia. Ci którzy ujrzeli zbawienie Boże i > przez wiarę w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa uciekli z kraju > podległego sądowi, znajdują się na pustyni, to znaczy w miejscu gdzie > mają nowe potrzeby i nowe ćwiczenia każdego dnia, bez żadnego ludzkiego > zaopatrzenia, które mogłoby zaspokoić te potrzeby lub pomóc w tych > ćwiczeniach. Niestety – zepsucie i bunt Izraela służą jedynie jako, aż > za dobry obraz naszego własnego stanu. Jakże często nasze serca nie > chciały przyjąć lekcji pustyni i starały się znaleźć jakąś > przyjemniejszą i łatwiejszą ścieżkę, na której można byłoby uniknąć > codziennego ćwiczenia duszy! W Egipcie nie mieliśmy takich ćwiczeń; czyż > aby ich uniknąć nie mianowaliśmy sobie nieraz wodza według naszego > wyboru i nie wracaliśmy do miejsca gdzie mogliśmy być znowu żywieni z > ludzkich zapasów? Prawdziwie pustynia jest miejscem gdzie uczymy się o > tym co jest w naszym sercu ! (V Moj. 8:2).> > Ale manna spadała każdego dnia. Jeśli każdego dnia mieli nowy głód, to > mieli też nowy pokarm każdego dnia. I – bracia umiłowani – dla > odnawiających się potrzeb i ćwiczeń każdego dnia, możemy mieć odnawiane > zasoby niebiańskiej łaski utrzymującej nas na drodze wiary. Jest Ktoś w > chwale, kto zna każdy fragment pustyni, ponieważ przeszedł przez nią. > Nie ma Go teraz na niej, ale z miejsca, gdzie znajduje się w chwale > możemy odbierać codzienne zaopatrzenie w łaskę dostosowaną do naszych > doświadczeń na pustyni, od Kogoś kto dobrze wie jakie warunki panują na > pustyni. Paweł chciał uciec od ćwiczenia spowodowanego przez cierń w > ciele (2 Kor. 12), ale było mu lepiej z nim, niż bez niego, ponieważ > wraz z nim otrzymał to co – jak uważam – odpowiada mannie: „Moja łaska > wystarcza tobie”. Jestem pewien, że jeśliście w ogóle poznali cokolwiek > z tych rzeczy, to powiecie, że jest nieskończenie lepiej mieć ćwiczenie > i łaskę niż być ich pozbawionym. Jak powiedziałem, jest to bardzo > doświadczalne, a kiedy dochodzimy do rzeczy doświadczanych poznajemy w > jakim miejscu się znajdujemy. Nauki nie pomogą ci w twoich codziennych > potrzebach i ćwiczeniach; musisz mieć odpowiednie do nich świeże > zaopatrzenie z niebios. Musisz mieć „codzienny chleb”. Manna, która > żywiła cię we wczorajszym doświadczeniu nie pomoże ci dzisiaj. Musisz > mieć świeżą łaskę od Pana w chwale na każdą godzinę kiedy znajdujesz się > w potrzebie. W taki sposób kontakt serca z Niebem jest utrzymywany z > dnia na dzień, a nasze uczucia są coraz bardziej i bardziej pociągnięte > ku Osobie i miejscu skąd przychodzi nasze zaopatrzenie.> > Wierzę, że my wszyscy przeszliśmy przez pewne etapy Bożego > doświadczenia. Zostaliśmy – przez łaskę – przebudzeni, nawróceni, > poprowadzeni do zaufania Jezusowi i doprowadzeni do pokoju z Bogiem na > podstawie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa; ale wygląda na to, że > wielu zatrzymuje się w tym punkcie. Otrzymali wszystko czego pragnęli, a > teraz zatrzymują się i idą spać – to znaczy żyją mniej lub bardziej > według takich samych zasad jak nie nawróceni ludzie. Pytam ciebie, młody > wierzący, czy nie sprawiłoby to wielkiej różnicy w twoim życiu, gdybyś > miał wybrać ścieżkę, na której nie będzie mogło cię wesprzeć ludzkie > zaopatrzenie i gdzie musiałbyś nieustannie spoglądać na Pana w chwale w > celu zaopatrzenia w codzienną łaskę dającą ci siły do dalszej drogi? Nie > możesz uczynić postępów jako chrześcijanin opierając się na swoich > własnych zasobach. Twoja jedyna moc leży w „łasce, która jest w > Chrystusie Jezusie” i możesz mieć ją świeżą, jako pokarm dla twojej > duszy każdego dnia i godziny. To ustrzegłoby nas od wszelkich utartych > sposobów postępowania i wszelkich formalności – nie byłoby w naszym > życiu niczego monotonnego ani mechanicznego – ponieważ każdy dzień > przynosiłby świeże doświadczenia łaski Chrystusa, a odczucie jego > zainteresowania nami złączyłoby coraz bardziej z Nim nasze serca. Oby > Pan zachował nas od stawania się nieczułymi na naszą codzienną potrzebę, > lub obojętnymi wobec teraźniejszej łaski, którą jego miłość uwielbia > podawać nam jako nasz chleb powszedni.> > 5, „Jeśli ktoś idzie za mną, niech zaprze się samego siebie i niech > bierze krzyż swój codziennie i naśladuje mnie” Łk. 9:23. Jestem > przekonany, że cofalibyście się przed przyjęciem> > Codziennego krzyża> jeśli nie znalibyście czegoś z tej łaski o której mówię. To karmienie > się codziennym chlebem uzdalnia nas do znoszenia codziennego krzyża, tak > jak w Ewangelii Łukasza 14 najpierw dostajesz kolację, a potem jest > budowanie i walka. Jak mógłbyś budować lub walczyć, nie będąc wcześniej > nakarmionym? W podobny sposób w Liście do Hebrajczyków 13 najpierw > jesteś karmiony pokarmem z ołtarza (w. 10), a następnie wezwany do > wybrania się w podróż (w. 13). Czasem próbowałem skłonić ludzi do > wyruszenia w podróż, bez nakarmienia ich, ale to nie jest Boża metoda. > Kiedy On zamierzał wysłać Eliasza w długą podróż, najpierw go nakarmił > (1 Król. 19). Musisz karmić się niebiańską łaską, która przychodzi od > Chrystusa, gdyż w przeciwnym razie nigdy nie będziesz miał serca, aby > „wyjść do niego”. Kiedy nauczysz się, że całe twoje zaopatrzenie > przychodzi od Niego, wtedy zechcesz wyjść do Niego w miejsce hańby i > urągania, co odpowiada codziennemu krzyżowi z Ewangelii Łukasza 9. > Obierasz sobie drogę, która naraża cię na hańbę i zniewagę każdego dnia. > Jeśli zobaczono kogoś niosącego krzyż, to każdy wiedział, że ten > człowiek już skończył ze światem, a póki jeszcze w nim był, był obiektem > hańby. Noszenie krzyża to przyjęcie hańby płynącej z bycia związanym z > tym co jest bylejakie i godne pogardy w oczach ludzi. Ukrzyżowany > człowiek był w trudnym do zrozumienia stopniu godny pogardy zarówno dla > Żyda, jak i dla Greka i nie możemy zapominać, że chociaż imię krzyża > jest dzisiaj w tak wielkim poważaniu, to nie jest on ani odrobinę lepiej > przyjmowany przez ludzi i jeśli pozostaniemy wierni CZŁOWIEKOWI, który > umarł na krzyżu staniemy się celem szyderstw i zniewag tego świata. > Codzienny krzyż nie jest cierpieniem fizycznym, ani zwykłymi > doświadczeniami życia – jak wielu uważa – ponieważ te rzeczy nie cechują > jedynie chrześcijan, ale stanowią wspólny los ludzkości. Codzienny krzyż > jest przyjęciem dzień po dniu ścieżki, która w opinii świata jest drogą > zniesławienia i pohańbienia.> > Możecie być tego pewni, że dla ciała nigdy nie będzie łatwe podążanie za > Chrystusem i znoszenie jego pohańbienia. Jak bardzo potrzebujemy > pamiętać o tych słowach Ducha Świętego: „Tak więc, jako Chrystus > cierpiał za nas w ciele, uzbrójcie się podobnie tą samą myślą, gdyż ten > kto cierpiał w ciele zaniechał grzechu” 1 Ptr. 4:1. Jeśli będziemy > wierni Chrystusowi, będzie to pociągało za sobą poddanie wielu z tych > rzeczy, które naturalnie cenimy – chwały od ludzi i zaszczytów „życia w > tym świecie”. Kiedy nasze oczy przestają być zwrócone na Chrystusa, > zaczynamy unikać krzyża i staramy się wygładzić jego kanty, aby uniknąć > zniewag i pośmiewiska tego świata. Wędrówkę Pielgrzyma czytałem dawno > temu, ale nie zapomniałem, że Wstyd był jednym z najgorszych > nieprzyjaciół, których pielgrzym napotkał. Wielki zdobywca dusz > powiedział kiedyś, że za danie traktatu płacił wewnętrznym konfliktem i > możecie być pewni, że każda odrobina realnego świadectwa złożonego dla > Chrystusa będzie was coś kosztowała. Jeśli będziecie działać w ciele, > możecie tego oczywiście uniknąć, gdyż ciało nie wstydzi się swoich > poczynań i wtedy może wam się bardzo podobać wasza osoba i służba. Ale > prawdziwe świadectwo wymaga zaparcia się siebie i codziennego krzyża, > gdyż uczniowstwo nigdy nie będzie drogą wolności dla ciała. Gdy skupiasz > swój wzrok na Chrystusie, nie starasz się zadowolić ciała, ale chodzisz > w duchu i jesteś w stanie zaśpiewać z serca: „Zbawicielu, pragnę podążać > za Tobą Codziennie nieść Twój krzyż”> > Dziecko Boże, chodzące w Duchu, nie obawia się krzyża, ono go pragnie. > Tak jak Mojżesz uznaje pohańbienie Chrystusa za większe bogactwo niż > skarby Egiptu, gdyż zważa na wynagrodzenie zapłaty. Gdy będziecie brali > na siebie codzienny krzyż będziecie mieli obecną zapłatę poprzez > odczucie upodobania Pana; a potem będzie to waszą niezmierzoną korzyścią > w tysiącleciu chwały królestwa i w waszej wiecznej radości, Oby Pan > zachęcił w tej sprawie wszystkie nasze serca!> > 6. „Napominajcie (zachęcajcie) jedni drugich codziennie” Hbr. 3:13.> > Takie zachęcanie jest niezmiernie potrzebne, gdyż w naszych sercach > istnieje nieustanna skłonność do bycia „zniechęconymi ze względu na tę > drogę”. Młodzi szczególnie potrzebują> > Codziennego Zachęcania> i jest wielkim przywilejem od Pana móc „zachęcać jedni drugich”. > Obawiam się, że wiele dusz popada w odstępstwo i oddala się, po prostu > dla tego, że nie jesteśmy dostatecznie blisko Pana i że nie mamy dość > uczucia aby przekazać im słowo zachęty. Nie ma pożytku z prób pokonania > starego człowieka, możesz kazać i walić w niego z całej siły, ale on > jest w stanie oprzeć się wszystkim uderzeniom które mu zadasz. Musisz > mieć swoje oczy skupione na tym co jest Bożego w świętych i przyłożyć > się do zachęcania ich w tym. Nie ma innej drogi do pomagania sobie > nawzajem. W każdym ze świętych jest coś Bożego, może to być coś słabego > i małego, ale musimy na tym budować, musimy to zachęcać. Zobaczycie co > mam na myśli w listach apostolskich. Weźmy Galacjan – oni byli w > okropnym stanie, w niebezpieczeństwie porzucenia samych podstaw > chrześcijaństwa, a jednak Paweł mówi „mam zaufanie do was, dzięki Panu, > że nie będziecie myśleć inaczej” Gal. 5:10. Musimy patrzeć na świętych > z Bożej perspektywy, a wtedy rozpoznamy, tak jak zrobił to Bileam, czym > oni są w Bożych myślach i zamiarach i będziemy liczyć na pracę Ducha > Świętego w nich, pomimo wielu rzeczy, które odwróciłyby od nich nasze > serca, gdybyśmy mieli sądzić według widzenia naszych oczu i słyszenia > naszych uszu. Musimy liczyć na dzieło Boże w duszach Jego świętych i we > wszelki sposób szukać możliwości pomocy i zachęcenia w tym co jest z > Niego samego. Gdy dzieło Ducha Świętego w duszy człowieka rozwija się, > Chrystus zastępuje i usuwa ciało i świat i to jest droga prawdziwego > uświęcenia.> > Niech nikt z nas nie myśli, że to dotyczy wyłącznie nauczycieli i sług > Słowa; my wszyscy mamy „zachęcać jedni drugich”. To odnosi się do > każdego z nas w naszym indywidualnym kontakcie z innymi. Często bywałem > zachęcony po prostu przez spotkanie brata na ulicy. Uprzejme słowo > zainteresowania i pocieszenia często wykonuje dużą pracę. Serdeczny > uścisk ręki jest sam w sobie zachętą. Kiedy Duch Święty mówi „pozdrówcie > jeden drugiego pocałunkiem świętym”, wspomina o zwykłym pozdrowieniu > tego kraju, które odpowiada naszemu uściśnięciu dłoni. Moglibyśmy > pomyśleć że wzmianka o takiej rzeczy jest poniżej powagi > chrześcijaństwa, ale nie tak uznał Duch Święty. Istnieje tysiąc > sposobów, przez które możemy „zachęcać jedni drugich”, jeśli sami > jesteśmy blisko Pana.> > I pamiętajcie, że to musi trwać „codziennie”. Nie powinniśmy żyć > zrywami. Jest łatwą rzeczą zabłysnąć jak meteor, ale jeśli mamy być jak > gwiazdy stałe, które świecą ciągłym światłem z dnia na dzień dla > zachęcenia innych, to musimy codziennie trwać w Chrystusie i chodzić w > Duchu. Wtedy, zamiast zaniedbywania tej sprawy, będziemy „zachęcać jedni > drugich i to tym bardziej im bardziej widzicie, że się ten dzień > przybliża” Hbr. 10:25.> > Oby Bóg wypisał te rzeczy na naszych sercach, abyśmy się stali bardziej > zdecydowanie oddani Chrystusowi, gdy oczekujemy na Jego przyjście! Amen.

One Comment
  1. chrzescijanin permalink*
    14 stycznia, 2008 9:31 am

    Jeśli pragniesz otrzymać bezpłatnie literaturę chrześcijańską albo masz pytania dotyczące treści Biblii, zachęcamy i zapraszamy abyś napisał do nas na adres:
    RLCh – Rozpowszechnianie Literatury Chrześcijańskiej, ul. Fabryczna 18, 98-400 Wieruszów, woj. łódzkie
    albo:
    RLCh – Rozpowszechnianie Literatury Chrześcijańskiej, ul. Ostrowska 1, 63-520 Grabów nad Prosną, woj. wielkopolskie

    http://chrzescijanin.googlepages.com/

    http://chrzescijanie.info/

    http://Chrystus.Jezus.pl/

    http://nt.own.pl/

    ==

Możliwość komentowania jest wyłączona.